– Nie możecie liczyć na jeźdźca na białym koniu czy na Unię Europejską. Musicie liczyć tylko na was samych. Nie możecie być bezczynni. Starajcie się być bardziej skuteczni – musicie to zrobić, jeśli chcecie być z Polski dumni – mówił profesor Leszek Balcerowicz do zgromadzonych.
Jak zdrowie Swój wykład poświęcił powiązaniom, łączącym trzy pojęcia: demokracja, praworządność i pieniądz. Z pozoru są odległe, profesor jednak udowodnił, jak bardzo jednak zależą od siebie nawzajem. „Z praworządnością jest jak ze zdrowiem – właściwie nie bardzo je dostrzegamy, gdy jest, ale dokładnie wiemy, gdy zaczyna go brakować”. Profesor wskazał na najważniejsze objawy braku praworządności w systemie socjalistycznym przed rokiem 1989. Mówił o dominacji władzy politycznej nad jednostką, o braku własności prywatnej, braku przede wszystkim wolności, zarówno w sferze wolności osobistej, jak i gospodarczej. Przełom „Przedsiębiorczość była wtedy przestępstwem, a własność prywatna – źle widziana. Prywatyzacja była przełomową reformą. Było to wydzieranie politykom przedsiębiorstw, czyli władzy. Oni mówili tylko „naród”, ale z myślą „koledzy”. Przedsiębiorstwa zaś służyły do tego, by obsadzać stanowiska znajomymi, a nie, by dobrze funkcjonować, by osiągać zyski. Takie przedsiębiorstwa w warunkach zdrowej konkurencji miałyby krótki żywot” – podkreślał profesor. Choć istniały wówczas prawa, istniały przepisy, były to jednak martwe zapisy na papierze. Były też i tak zwane „instytucje niezależne”, ale niezależne tak długo, jak były posłuszne. Słowem – żyliśmy w państwie bezprawia. Wolność „W socjalizmie wolność była ludziom zabrana. Także gospodarcza. I demokratyzacja takiego państwa nie byłaby możliwa, historia bowiem nie zna przypadku połączenia demokracji z socjalistyczną gospodarką. Podstawą, niezbędną do ustroju demokratycznego, jest kapitalizm, którego podstawą jest własność prywatna” – kontynuował Leszek Balcerowicz. Przyszedł czas przełomu, rok 1989. Z socjalistycznego państwa bezprawia przeszliśmy do demokratycznego państwa prawa. Ograniczono władzę polityczną, wyzwoliły się media, ludzie zyskali prawo swobodnego tworzenia stowarzyszeń, zaczęli uczyć się aktywności obywatelskiej, poprzez prywatyzację przedsiębiorstw państwowych zaczęto zmniejszać władzę państwa nad gospodarką. Mówiąc „naród” „Ten, kto mówi, że te 17 lat zostało zmarnowanych, albo nic nie czyta, albo kłamie. Porównywać Polskę z krajami Unii Europejskiej, to jedna wielka brednia. Oni mieli inne warunki, inny start. Porównujmy się z Łotwą, Litwą, Węgrami, Rosją czy Białorusią. Nie powinniśmy dać się okłamywać, choć trzeba przyznać, że nie w pełni wykorzystaliśmy te lata. Mogło być mniejsze bezrobocie, mogło być więcej miejsc pracy” – podkreślał profesor. Dlaczego się nie udało? Gość miał odpowiedź na to pytanie: „Autorami bezrobocia są ci, którzy hamowali reformy, którzy mając słowo „naród” na ustach, wcale nie o narodzie myśleli, tylko o najbliższych wyborach. Podejmowali decyzje, które może na krótko poprawiały sytuację gospodarczą, były dobrze odbierane przez niektóre grupy społeczne, ale w dłuższej perspektywie dla gospodarki były szkodliwe”. Cóż ma zaś praworządność i demokracja do pieniądza? „Pieniądz nigdy nie był psuty przez rynek, lecz przez władców. Tak jest i teraz, bo to się opłaca na krótką metę, szczególnie przed wyborami. Mikołaj Kopernik, który prócz tego, że był astronomem, był także monetarystą, pisał wręcz o „podleniu” pieniądza. Od początku XX wieku pieniądz nie jest już kruszcowy, więc łatwiej go popsuć. I okres ten wiąże się z hiperinflacją, która wystąpiła choćby w Niemczech. Także i u nas przeżyliśmy hiperinflację, która w drugim półroczu 1989 roku osiągnęła 2000%, co było skutkiem takiej a nie innej formy pomocy rolnikom” – przypominał profesor. Bez polityki Gość podkreślał, że ludziom i gospodarce najlepiej jest, gdy pieniądz jest stabilny, gdy polityka monetarna jest odizolowana od władzy politycznej. A niezależności polityki monetarnej pilnuje strażnik – niezależna instytucja – bank centralny. W Polsce jest to Narodowy Bank Polski. Jego naczelnym wynikającym z Konstytucji zadaniem, jest dbałość o wartość polskiego pieniądza. Czy wypełnia swoje zadanie? Zdaniem profesora jak najbardziej. Przez 17 lat złotówka z pieniądza nic nie wartego stała się pieniądzem spełniającym europejskie standardy. Stabilność jego wartości, mała inflacja – to powoduje, że przedsiębiorcy chętnie inwestują, że rozwija się przemysł, że rośnie dobrobyt. Zagrożenia I ta właśnie niezależność polityki monetarnej w ostatnich miesiącach jest zagrożona. Nie tylko zresztą ten problem widzi profesor Balcerowicz. „Dostrzegam zagrożenie naszej demokracji. Przejawia się to poprzez próbę ograniczania wolności mediów, ograniczanie swobody niezależnych instytucji, w tym Narodowego Banku Polskiego. Próbuje się zmienić cel NBP, mówiąc o tym, że powinien on odpowiadać za wzrost gospodarczy. Żaden bank centralny nie może przejąć takich zadań, gdyż jego jedynym celem jest pilnowanie stabilności pieniądza, a to najważniejszy element, jaki wnieść może do długookresowego wzrostu gospodarczego. Na tym polega nikczemność i głupota tego zamiaru – to deptanie konstytucji, podejmowanie decyzji niezgodnych z Traktatem Europejskim”. Szantaż Profesor nie krył swojego oburzenia. Podjęcie decyzji o powołaniu komisji śledczej do spraw badania wszelkich przekształceń w sektorze bankowym to dla niego najbardziej jaskrawy przykład pogardy dla prawa i konstytucji. Jego zdaniem w bardzo nieciekawej sytuacji stawia to przede wszystkim jego następcę, który za kilka miesięcy obejmie fotel prezesa NPB. Straszony wizją kolejnych komisji, może ulegać politykom i podejmować decyzje, które zakończą się katastrofą dla gospodarki. Czy demokracja jest zatem gwarantem praworządności? Niekoniecznie. W wysoko rozwiniętych demokracjach zachodu najpierw kształtowało się prawo, umacniał gospodarka, a za tym dopiero szły rozszerzające się swobody i demokratyzacja życia. Demokracja wyrodnieje A w Polsce? Wciąż bywają takie kręgi i tacy politycy, którzy myślą według schematu „skoro mam większość w danej chwili, to mam zawsze rację”. „Gdyby większość jest ograniczona przez prawo i konstytucję, dla państwa jest to niegroźne. Gdy dzieje się inaczej, demokracja wyrodnieje, staje się coraz słabsza, a obraz dzikich awantur politycznych nie zachęca ludzi do demokracji.” Profesor wskazał na przykłady państw latynoamerykańskich – Argentyny, Boliwii czy Wenezueli, gdzie totalitarna władza ludzi wybranych w bądź co bądź demokratycznych wyborach, doprowadziła niemal do upadku państwa, do olbrzymich problemów finansowych i do zaniku demokratycznych zasad. Nie chciałby, aby ten scenariusz został powtórzony w Polsce. Bądźcie silni! „Przez 17 lat Polska szła ścieżką demokracji, Jest ważne, by nie cofała się z tej ścieżki. A to, co dzieje się w tej chwili powoduje, że gwałtownie tracimy reputację, także tę międzynawową” – zakończył swoje wystąpienie Leszek Balcerowicz tym niezbyt optymistycznym akcentem. Później, w trakcie dyskusji padły przytoczone na wstępie słowa: „Nikt za was nic nie zrobi. Robotę we własnym domu trzeba zrobić samemu. Pamiętajcie, że ten, kto szybciej i więcej się reformuje, lepiej się rozwija. Dlatego nie możecie być bezczynni.”