Pani profesor, dziś wykładowca i redaktor naczelny miesięcznika „Dyrektor szkoły”, w latach 1997-2000 była podsekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Była współtwórczynią reformy oświaty.
Zdaniem Ireny Dzierzgowskiej podstawowe zmiany, jakie winny nastąpić w polskiej szkole, to zmiana sposobu nauczania. Młodzież nie ma otrzymywać jedynie porcji tzw. programowej, encyklopedycznej wiedzy, lecz uczyć się praktycznych umiejętności i rozmienia świata. Tymczasem w testach PIZA, które oceniają takie właśnie umiejętności, polska młodzież wypadła fatalnie. Wśród 25 krajów – dotychczasowych i nowych członków UE znaleźliśmy się na 23 miejscu. Polskie dzieci potrafią liczyć, ale nie umieją wyciągać logicznych wniosków. Czytają tekst, ale go nie rozumieją. Słabo posługują się komputerem i nie znajdą możliwości wykorzystania go w codziennym życiu.
Pani profesor mówiła także o idei szkoły obywatelskiej, w zarządzanie którą aktywnie włączą się rodzice i organizacje wspierające. Taki system pozwoliłby miedzy innymi na pozyskiwanie środków, którymi wesprzeć można młodzież zdolną, ale ubogą.
Obeny na spotkaniu dyrektor Departamentu Oswiaty Urzedu Miejskiego w Świdicy Tadeusz Niedzielski stwierdził, że takie zmiany będą możliwe jedynie wtedy, gdy zmienione zostaną dwa najważniejsze akty prawne, w oparciu o które działa polski system edukacyjny – usawa o systemie oświaty i ustawa Karta Nauczyciela. Zbyt duże jego zdaniem uprawnienia nauczycieli blokują wiele słusznych decyzji, między innymi te dotyczące zmian w sieci szkół Dziś praktycznie jest niemożliwe usunięcie ze szkoły złego nauczyciela „Dyrektor szkoły jest jedynym umocowanym ustawowo pracodawcą, który nie może zwolnić swojego pracownika, gdy ten posiada status nauczyciela mianowanego” – wyjaśniał dyrektor Niedzielski.
Pani profesor podzieliła ten pogląd. Wyjaśniała, że Karta Nauczyciela uchwalona została przez Sejm w 1982 i miała swój odpowiedni wydźwięk polityczny. Tymczasem w ostatnimczasie Sejm znów ingerował negatywnie w system edukacji, zmniejszając wływ organów prowadzących szkół, czyli samorządów, na wybór dyrektorów placówek. Najważniejszy głos w tej sprawie mają w tej chwili związki zawodowe. Wiele jest innyc paradoksalnych rozwiązań, które nie usprawniają reformowania oświaty. Między innymi krytykowane powszechnie tzw. pensum godzin, czyli 18 godzin dydaktycznych na nauczyciela. Powoduje to między innymi, że w Polsce na 40 mln ludzi 600 tysięcy to nauczyciele. W Wielkiej Brytanii, która liczy 70 milionów mieszkańców, nauczycieli jest tylko 430 tysięcy, a system oświatowy działa sprawniej i lepiej. Koszty tak rozbudowanej kadru ponoszą wszyscy podatnicy.
Jacek Domejko w dyskusji dorzucił jeszcze jedną myśl – szkoła nie powinna uczyć na zasadzie „czego uczyć”, lecz „po co uczyć”. „Trzeba zastanowić się co jest ważniejsze – ypuszczamy ze szkól młodzież wyedukowaną, czyli z teoretyczną wiedzą, czytez młodzież, które sięgnąć będzie umiała po przysłowiowe ciasteczko” – mówił Jacek Domejko. Co do odpowiedzi na topytanie nikt nie miał wątpliwości. Trudniejsza z pewnością byłaby odpowiedź na pytanie – jak tego dokonać.