Wśród wielu analiz, jakie przygotowuje Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju w Londynie, są również szczegółowe analizy dotyczące Polski. Co z nich wynika, jakie są rezultaty badań, jakie obszary, w których wciąż jeszcze mamy wiele do zrobienia – o tym wszystkim mówił Tadeusz Syryjczyk podczas spotkania w ramach Świdnickiego Forum Gospodarczego.
Dwa najważniejsze „obszary niedokończonej pracy” – jak to nazwał gość – to jakość państwa i prawa oraz środowisko dla inwestycji. W tej pierwszej strefie – jakości prawa, zastrzeżenia ekspertów dotyczą nie tyle samego „książkowego” prawa, to bowiem jest dość dobre, ale ważniejsze jest jak wygląda „prawo w akcji”. No i tu nie ma zbyt wielu rzeczy, którymi można się pochwalić. 1000 dni!!! Taki jest właśnie polski smętny rekord w terminie egzekucji swoich należności na drodze prawnej. To właśnie – bardzo długie procedury sądowe, stawiają Polskę na szarej końcówce w Europie. Źle oceniana jest także praca instytucji egzekwujących prawo – nie tylko sądownictwa, ale także policji i instytucji okołosądowych. Ma to – wbrew pozorom – niebagatelny wpływ na PKB. Niepotrzebnie podnosi koszty działalności przedsiębiorstw, a to hamuje rozwój.
Drugi obszar – jakość środowiska dla inwestycji, też pozostawia wiele do życzenia. Minus to nie tylko wysokie podatki i inne obciążenia. To także skomplikowany system podatkowy. Tu znów otrzymujemy niedobrą notę, bowiem dowolność interpretacji przepisów przez urzędników stawia nas w grupie krajów o wysokim ryzyku podatkowym. A co do obniżenia podatków – o tym mówi prawie każda partia, jednak pytanie nr 2 winno wówczas brzmień – a skąd zabrać, by zniwelować mniejsze wpływy budżetowe?
Tymczasem obcina się wydatki tam, gdzie nie ma hałaśliwego i skutecznego lobby. Na przykład w dziale „drogi”, bo – jak stwierdził Tadeusz Syryjczyk „za drogami nikt nie stoi”: Obcięto więc w 2005 roku 1 miliard złotych z planowanych wcześniej wydatków. Jaki to ma skutek dla przedsiębiorców? Że nadal trudno będzie im i ich towarom poruszać się po kraju.
Kolejny element oceny kraju to sprawy związane z korupcją. Tu analizy są bardzo trudne, bowiem wszystko opiera się na odczuciach, uznaniowości, nie zaś na faktach. Ale te odczucia dają nam współczynnik 3,5 w pięciostopniowej skali i… aż 67. miejsce na świecie. To spadek w ciągu kilku lat o 25 oczek w dół. Kwestia oceny tej sfery to nie tylko odczucia, ale także wzięcie pod uwagę działań państwa w celu zapobieżenia korupcji. A tych działań w Polsce po prostu brak.
Nasz kraj wypada dobrze w zakresie prywatyzacji. Uzyskaliśmy ocenę 3+ w skali od 1 do 4+. Dobrze też – na 3+ oceniono jakość zarządzania polskich firm i instytucji. Wypadamy podobnie jak Węgry czy Czechy, do rozwiniętych krajów Europy Zachodniej wciąż nam jeszcze daleko.
Inne problemy Polski to poziom życia obywateli i poziom bezrobocia. To wręcz jedne z fundamentów oceny. Tymczasem mimo wzrostu PKB, czyli wzrostu wartości produkcji, rośnie także bezrobocie. Dlaczego? Bowiem w tym samym czasie rośnie także wydajność pracy. I to w latach 1992-2002 w tempie 8-9% rocznie. Wzrost globalny osiąga zaś średnio 6%, przy PKB rosnącym o 5% rocznie. Ta różnica jednego procentu to właśnie powód spadku zatrudnienia. Co robić? Tworzyć warunki do jeszcze szybszego rozwoju.
Te warunki poprawiły się między innymi po naszym wejściu do Unii Europejskiej. Wzrost eksportu, nie tylko do krajów Unii, ale innych obszarów celnych, dał nam lepsze możliwości dzięki albo całkowitemu zniesieniu, albo poważnej redukcji opłat wywozowych. Eksport do Rosji wzrósł w ciągu roku o 80%. Do Chin zwiększył się trzykrotnie, a do Australii eksportujemy 600% więcej niż przed akcesją. „To pokazało, jaka jest siła tego wspólnego obszaru celnego” – zaznaczał Syryjczyk.
Naszą piętą Achillesa jest rolnictwo, jego fatalna, niedostosowana do współczesnych czasów struktura. To tu ukrywa się polskie bezrobocie. To tu są najbiedniejsze obszary. Do roku 1975 30% ludzi żyło z rolnictwa – tyle, co w Niemczech przed II wojną światową. Tak było jeszcze w roku 1990. A dziś w nowoczesnych, rozwiniętych krajach zaledwie 1-2% ludzi utrzymuje się z rolnictwa. Jedne produkuje żywność dla 50-60 osób. W Polsce można na razie o tym pomarzyć. W 1990 35% ludzi utrzymujących się z rolnictwa tworzyło 14% PKB. Teraz 18% producentów rolnych (czyli wypuszczających swoje produkty na rynek, a nie produkujących jedynie dla własnych potrzeb) tworzy 3,5% PKB. To wydajność sześciokrotnie niższa niż w sferze produkcyjnej.
„Ale generalnie opinia o Polsce jest dobra. Także wśród brytyjskich przedsiębiorców, co na co dzień obserwuję. Widzą, jak perspektywicznym krajem jest Polska” – mówił Tadeusz Syryjczyk.
Dodał jeszcze: „Przed nami inne podstawowe wyzwania – Schengen i strefa euro. Z raportu NBP wynika, że im szybciej znajdziemy się w strefie euro, tym lepiej dla naszej gospodarki. Tymczasem droga do spełnienia warunków, by w strefie tej się znaleźć, jest jeszcze daleko.”